Maszyna, która łamie prawa fizyki
Zgodnie z trzecią zasadą dynamiki Newtona każdej akcji musi towarzyszyć reakcja równa co do wartości i kierunku, ale przeciwnie zwrócona. Zasada ta jest w pewnym sensie zmorą, stanowiącą dla ludzkości poważną przeszkodę w eksploracji kosmosu. Według tej zasady rakieta, aby uzyskać pęd, nabrać odpowiedniej prędkości, musi wyrzucić z siebie odpowiednią ilość energii, np., paliwa, sprężonego gazu, itp. To powoduje, że statki kosmiczne i sondy podróżujące na dalsze odległości muszą zabierać ze sobą duże ilości paliwa. Jest to oczywiście bardzo kosztowne, choćby z racji tego, aby wynieść nawet nie tony, ale choćby dziesiątki kilogramów paliwa na ziemską orbitę musimy użyć tego paliwa jeszcze więcej. Z tego powodu koszty stanowią podstawową przeszkodę ludzkości w dalszej eksploracji i podboju kosmosu i z tego powodu ambitne plany z drugiej połowy ubiegłego wieku, nie zostały zrealizowane.
Ku zdumieniu konserwatywnych fizyków udało się jednak stworzyć silnik, który przeczy trzeciej zasadzie dynamiki Newtona. Brytyjski naukowiec Roger Shawyer wpadł na koncepcję wykorzystania fal elektromagnetycznych do stworzenia takiego mechanizmu. Fale elektromagnetyczne odbijają się od luster w zamkniętym stożku i jakimś dziwnym sposobem nadają urządzeniu w próżni pęd, mimo że z urządzenia nie ucieka żadna materia, jak w przypadku rakiet. Jedyne, co jest potrzebne to prąd elektryczny niezbędny do wytworzenia fal elektromagnetycznych, który można pozyskać z baterii słonecznych.
Pierwotnie koncepcja Shawyera spotkała się z niedowierzaniem a wręcz pogardliwym lekceważeniem środowiska fizyków. Twierdzili, że taki silnik nie może istnieć, gdyż jest sprzeczny z prawami fizyki i zaliczyli go do grona setek pojawiających się od wieków koncepcji „perpetuum mobile”, które nie działają.
Koncepcją Shawyera zainteresowali się Chińczycy i w 2013 roku ogłosili, że zbudowali silnik według jego założeń, który działa. Na Zachodzie nikt „przechwałkom” Chińczyków nie wierzył, ale po cichu NASA też eksperymentowała. W dniu 17 listopada 2016 r. NASA ogłosiła, że też przeprowadziła eksperymenty z użyciem takiego silnika i potwierdziła jego działanie.
EmDrive, bo tak nazwano ten napęd, według doniesień prasowych, może zrewolucjonizować podróże kosmiczne, nie tylko zmniejszając ich koszty, ale może także znacznie te podróże przyspieszyć. Jakkolwiek jest pewne, że EmDrive działa, bo potwierdzono to eksperymentalnie, to najzabawniejsze jest to, że nikt nie wie dlaczego to działa. Czy trzecią zasadę dynamiki Newtona należałoby wrzucić do koszta, jako teorię obaloną? Niekoniecznie. Pojawiają się hipotezy, że fale elektromagnetyczne w stożku według koncepcji Shawyera w jakiś sposób reagują ze znajdującymi się na zewnątrz spontanicznie tworzącymi się w próżni i znikającymi cząstkami materii i antymaterii. Być może EmDrive dotyka tzw. ciemnej materii, której według fizyków w kosmosie jest pięć razy więcej niż materii widzialnej. Dociekania zostawmy naukowcom. Dla nas nie jest istotne, dlaczego to działa, ważne, że działa. Pakujemy walizki i ruszamy na Marsa. Ceny biletów niedługo spadną.
Leave a Reply